poniedziałek, 30 czerwca 2008

Mistycyzm

Nie chodziłem do Kościoła ani na religię. Zawsze można było wytłumaczyć, że tata komunista albo, że dziadek pierwszy sekretarz. Nie ciągnęło mnie. Jedyny negatyw to dzieci wyzywające mnie od bezbożników. Ot takie chrześcijańskie miłosierdzie. Ale to było. Z czasem wymyśliłem swoją własną religie i system wartości do przestrzegania. Bycie dobrym człowiekiem nie musi polegać na niezrozumiałym klepaniu banalnych formułek oraz opowiadaniu facetowi w koloratce o trzepaniu kapucyna przed snem. Moja religia opierała się na rozmowach z Siłą. Znaczy z Bogiem. Wszędzie gadamy – w kiblu, przed snem. Jak jadę samochodem. Przecież jest wszędzie. W Kościele go najmniej. Za dużo tam ludzi.

Kiedyś próbowałem porozmawiać z nim w czasie mszy. Przekonać się, że może racji nie mam. Nie mogłem porozmawiać przez ludzi. Zamiast słyszeć Jego, słyszałem w myślach ich skomlenie o pomoc. O pomoc kiedy za późno. O zbytek łaski. Krzyk i jazgot ciżby. Słyszałem bo mam parę darów, o których nie wiedziałem. Ale już wiem.

Dar nie oznacza błogosławieństwa. Dar bywa i przekleństwem. Wtedy kiedy człowiek nie może z niego skorzystać – nie może z powodu konsekwencji. Jeden z moich darów to dar wiedzy ogólnej. Tej wiedzy nie mogę przekazać nikomu. Ona jest dla mnie. A nawet gdybym usiłował opowiedzieć to zostałbym wyśmiany.

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Oho poruszyłeś poważny temat.
Wiesz też jestem tego zdania, że Bóg jest wszędzie...jak obejrzałam film "Stygmaty" zmieniło się moje podejście...Kościół, a raczej Ci co prowadzą ukrywają prawdę przed nami...i prowadzą go tylko i wyłącznie dla siebie. Ja nie potrzebuję budynku, żeby rozmawiać, mogę rozmawiać wszędzie, kiedy chcę. Niezależnie od pory dnia...

Anonimowy pisze...

Ja boksuję się z życiem przy użyciu własnej siły i wydaje mi się, że moje problemy i wątpliwości są za małe, żeby zainteresowały siły wyższe.
A darów niestety żadnych nie posiadam - bo psi węch chyba trudno tak nazwać ;-)))( a jeżeli jedna można - to to jest przekleństwo a nie dar :-))))

Anonimowy pisze...

Dar z niego trzeba się cieszyć, bez względu na konsekwencję... chociaż czasami bywa ciężko i trudno z nim żyć. Bóg jest wszędzie masz rację, a kościoły to tylko jeden z mechanizmów Kleru, jak to kiedyś powiedział nie doszły ksiądz "to największa manipulująca partia świata". Osobiście nie przepadam za nimi..
Viktoria

Anonimowy pisze...

Moim największym darem jest intuicja... Tylko nie potrafię jej jeszcze do końca uważnie słuchać...

Fiu

Anonimowy pisze...

te sprawy trawiłam na wiele sposobów....przeczytałam wiele książek..ostatnio -Bóg urojony Dawkinsa....dziś wiem ,że niewiele więcej wiem , ale daleko mi do kościołą i religii....fendia

Szczera pisze...

Pewien myśliciel powiedział kiedyś,że gdyby boga nie było, to trzebaby go wymyślić.Nic więcej na ten temat nie mogę powiedzieć,o bogu po prostu nic nie wiem, oprócz tego co wciska nam Kościół.Ale to chyba mało miarodajne...:)

Nie tak dawno temu odwiedziłam w Anglii koleżankę, która wynajmuje kościół przerobiony na dom mieszkalny.Tam to ponoć bardzo powszechne.Koleżanka była zachwycona atmosferą tego miejsca, ja mniej.Nie mogłabym mieszkać w miejscu, gdzie ściany krzyczą szeptami tysięcy wiernych.Mówią.Pokazują.
Uciekłam stamtąd w popłochu...


Z bogiem bij się sam, nikt nie powie Ci prawdy absolutnej.

Anonimowy pisze...

Pięknie i mądrze napisałeś ...

Anonimowy pisze...

no i sz*** kurde! w pelni Cie rozumiem...

Anonimowy pisze...

szamani nie powinni uczęszczać do budynków takich jak kościół