niedziela, 22 czerwca 2008

Po weekendowo.



Weekendy mają to do siebie, że lubią się szybko kończyć. Ale tym razem nie narzekam. Okres wakacji to po części i wakacje dla mnie. Numer lipcowy zamknięty. Audycje w radio przez pierwszy miesiąc zawieszone. Teraz zamiast zastanawiać się nad innymi ważnymi rzeczami, przyjdzie mi zastanawiać się co by zrobić z wolnym czasem. Pewnie myślałbym o wakacjach, o urlopie, ale wczorajszy telefon "pomógł" mi w podjęciu decyzji. Dostałem ciekawe zlecenie z PADI - Międzynarodowego Stowarzyszenia Płetwonurków.

Jeżeli prawdą jest, iż z jedną kiełbaską z grilla przyjmuje się tyle substancji rakotwórczych, ile jest w wypalonych 2000 papierosów (w ubiegłym roku przeczytane), to ja przez sobotnie grillowanie „najarałem się” za trzy lata!
Ale nie to najważniejsze, najważniejsza była wizyta mojego przyjaciela, który przybył z kolejną ciekawą propozycją dla mnie, tyle, że nie wakacyjną a przyszłoroczną.

Jeszcze kilka lat temu, przy tanich winach pijanych w plastikowych kubkach, marzyliśmy o podróży do Ameryki Południowej, a może do Australii. Autostopem, statkostopem, samolotostopem. Co bądź. Ale, że byliśmy jeszcze biednymi studentami, owe plany musieliśmy odłożyć na później. I jak się wczoraj okazało, owe na później może już być na początku przyszłego roku. Nakręcił mnie okropnie, naopowiadał mi mnóstwo historii, przedstawił mi ogrom plusów. I dziś leżąc na słońcu, myślałem o jego propozycji. Będę musiał się z tym przespać kilka nocy.
Ale jedno jest pewne, najważniejsze to brać los w swoje ręce i jeśli jest możliwość to spełniać swoje marzenia.

Jestem całym sercem za Hiszpanią. 2/4 to krew hiszpańska, dzięki babci.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

:) Ja to bym wyjechała gdzieś poleżeć na słońcu, ale takie wakacje to zapewne za jakieś 2 lata może może a co do weekendziku to ja zainwestowałam w pożegnalny wieczorek konkretnie zakrapiany, no cóż jeszcze tydzień i rozjedziemy się na zawsze hmm ten 5 rok

Anonimowy pisze...

A nie łatwiej byłoby napisać 1/2:) Gdybym niespodziewanie wygrała w totka, to bym się do tej Australii (może o Nową Zelandię też zahaczyć by się dało?) też chętnie wybrała. Najchętniej na samodzielne zwiedzanie. Marzenie. Może kiedyś, w końcu. No cóż, teraz nawet na Hiszpanię mnie nie stać. Więc będę zazdrościć:)

Anonimowy pisze...

A ja pojechałabym sobie w góry ... Nie wiem dlaczego, ale zawsze mnie tam ciągnęło ...

Anonimowy pisze...

Zazdroszczę marzeń - i możliwości realizacji - to fantastyczne. KORZYSTAJ!!! Pozdrawiam

aksamitka pisze...

a ja myślę,że lepiej,przespać sie parę nocy z fajną babeczką,niż z propozycją przyjaciela,hahaha,żartowałam,gdzie byś nie pojechał to i tak odpoczniesz,miłego urlopu:)))))))))))))

Anonimowy pisze...

Marzenia trzeba marzyć, żeby się spełniły ;-)
Ja marzę o ciepłym piasku i lazurowym morzu... i o hamaku pod palmą...
I o Górach Skalistych... Wielkim Kanionie, kolorowych światłach Las Vegas, wieżowcach Manhattanu, tajemniczych świątyniach Inków, posągach na Wyspach Wielkanocnych....
Dobra... wystarczy bo miejsca zabraknie ;-)
Marzę i wiem, że się spełnią ;-)

Fiu

Anonimowy pisze...

Ooo ja też byłam za Hiszpania i cholernie sie cieszę, że wygrali. A wakacje to ja już mam od półtora miesiąca, a teraz czekam na wyniki matur ::) Ehh rozmarzyłam się o Hiszpanii :*:*

Anonimowy pisze...

To w takim razie życzę spełnienia marzeń w podróży do odległych krajów :) - moje niestety już nigdy nie będą spełnione, a uuuuwielbiam podróżować.
Kingusia
PS: nadal lubię film "Kate i Leopold"